Ustny zespół uczuleniowy ( w skrócie UZU) opisano ponad 20 lat temu. W oryginale nazwa brzmiała „oral allergy syndrom”( OAS). Nadmieniam o tej nowej chorobie w tygodniu walki z AIDS, bowiem niepostrzeżenie zapadamy na całkiem nieznane (lub nie nazwane) przypadłości, także w alergologii.
Jak to bywa z nowościami w krajowym piśmiennictwie medycznym spotyka się inne niż moje tłumaczenia OAS. Najczęstsze to: miejscowy zespół anafilaksji jamy ustnej, pokrzywka kontaktowa warg, zespół Amlota-Lessofa ( od odkrywców!) itd. Ale zostawmy historię i nomenklaturę, która też powoli staje się historią ( napisałem tak, ale nie wiem czy na pewno?). Oczywiście chodzi mi o UZU. A oto objawy, które powinny nas zaniepokoić, choć pozornie wydają się niegroźne:
- Nagły silny świąd, pieczenie i obrzęk wargi lub języka- najczęściej po kontakcie z pachnącym jabłkiem; dorodną brzoskwinią czy świeżym owocem kiwi.
- Uczucie przeszkody („ kuli, gąbki, kłębka”) w gardle, zwykle utrudniającej połykanie ślinyi powodującej uporczywe chrząkanie,
- Nieco rzadziej chrypka, zmiana barwy głosu, a nawet głośny świst podczas nabierania powietrza ( tzw. stridor) .
- U niektórych osób rozwija się nieoczekiwany napad astmy z kaszlem, dusznością i świstami. Uwaga- może być trudny do opanowania w domu!
- Niekiedy objawy obejmują przełyk, żołądek i jelita. Chory odczuwa wzdęcia, bóle brzucha, kolkę, kruczenia, dokuczliwe wiatry i nudności. .Pojawia się pilna potrzeba wypróżnienia albo częstsze stolce.
- Objawom może towarzyszyć pokrzywka, także w postaci znacznych obrzmień różnych okolic ciała ( obrzęk angioneurotyczny Quincke’go).
- W małej ( na szczęście !) grupie osób reakcja uczuleniowa obejmuje układ krążenia. Objawia się bladością, spadkiem ciśnienia, utratą przytomności, a nawet zatrzymaniem pracy serca.
Jak widać z przytoczonej listy, choroba owszem zaczyna się w ustach ale łatwo i szybko zajmuje różne narządy, a nawet całe ciało. Opisany „efekt UZU” ( nie mylić z nazwą broni) może wystąpić po niewielkiej ilości alergenu. Ostatnio opisano przypadek nagłej śmierci dziewczyny silnie uczulonej na orzeszki ziemne, którą pocałował na powitanie jej chłopak. Nieświadom skutków spożył on w drodze na to tragiczne spotkanie kilka garści prażonych orzeszków. Reanimacja zawiodła.
Według badań mojej doktorantki Haliny Roczeń dramatyczny przebieg dotyczy 1 na 100 chorych z UZU. Nie wszyscy więc musimy bać się pocałunków. Ale niektórzy- jak widać – powinni. Chyba, że w porę zbadają się u alergologa. Dodam jeszcze na koniec, że UZU znacznie częściej pojawia się u uczulonych na pyłek brzozy, trawy i bylicy.