Tego rodzaju dialogi i notatki odbywają się od czasu do czasu w gabinetach, a jakże, wysoko-specjalistycznych. A tymczasem zdziwiony chory, który nie poczuwa się ani do histerii ani do nerwicy , wraca do domu i dalej się męczy ze swoim niesfornym gardłem. Czasami ta "ciepła przeszkoda" tak narasta, że człowieka ogarnia lęk czy się nie udusi. Niekiedy brzydko pachnie z buzi, a kiedy indziej nic - jakby całkiem przeszło . Prawdziwa zmora. I wciąż nie wiadomo dlaczego. Nawet leki na nerwy ( wreszcie wykupione) nie pomagają.
Nasz nowoczesny facet sprawdził w internecie- i nic nowego - tyle ,że po angielsku: pharyngeal globe,psychosomatic disorder, czyli kula gardłowa , choroba psychosomatyczna , cokolwiek to znaczy. Ale zaraz ,zaraz - na stronie www.centrum-alergologii.lodz.pl jest inna wersja: kula alergiczna!? Czy to możliwe?
Muszę przyznać, że w związku z cytowaną tam publikacją zgłaszają się do nas chorzy nawet z USA. I w większości przypadków mają rację twierdząc, że to chyba nie nerwowe , tylko od zjedzenia jabłka ( albo sałatki z selera , albo kiwi...).Dokładne badania uczulających pokarmów , bardzo konkretne w tym przypadku ,oraz wnikliwa ocena lekarska , ujawniają tkwiący w gardle lśniący, obły obrzęk. Testy z krwi wykrywające przeciwciało dla profiliny ( kryptonim Bet v 2) potwierdzają przyczynę. Dalej sprawa jest prosta- unikać trzeba i psychiatry i selera (na przykład).Czasem warto użyć nowoczesny lek na obrzęk i świąd - i prawie po sprawie. Piszę prawie, bo istnieje jeszcze jedna, groźniejsza forma opisanej choroby, zwykle zaczynająca się od nagłego opuchnięcia warg przy jedzeniu. Niekiedy rozwija się ona w gwałtowny wstrząs alergiczny , wymagający pilnej interwencji szpitalnej!
Więc nie dajcie sobie wmówić histerii jeżeli czujecie, że coś jest z tym gardłem naprawdę nie tak.