Niektórych nudzą "gramatyki -matematyki", więc wnet dotkną beznadziei bezczynności. Przychodzą jednak takie chwile ,że musimy się uczyć oddychać, stawiać niepewne kroki, mierzyć za wysoki poziom cukru lub ciśnienia krwi , zażywać w odpowiednim czasie leki . I też buntujemy się , nie lubimy, zapominamy wypełnić dzienniczek choroby , nie chcemy ćwiczyć...
Tymczasem w wielu chorobach pilne uczenie się jest dziś głównym warunkiem nadziei na wyleczenie lub poprawę , czyli - jak to ujmują pacjenci- "zaleczenie". Ale doktorzy nie zawsze mają cierpliwość i wiedzę nauczycieli. Dlatego nasz nowy Uniwersytet Medyczny kształcić będzie , oprócz lekarzy, farmaceutów i dentystów , rzesze fizjoterapeutów i innych rehabilitantów, zastępy promotorów zdrowia i pracowników zdrowia publicznego. Ta gromada nauczycieli w szkole jaką nam daje choroba podpowie, pomoże, dokształci. Czyli obudzi nadzieję na życie!
Dzięki specjalnym programom kontrolowanego samo-leczenia możemy zaoszczędzić czas i pieniądze , a przede wszystkim poprawić jakość życia w wymiarze zależnym od choroby.
Wystarczy wiedzieć co wolno ,a czego nie należy jeść, czym słodzić, ile solić, jak podnosić ciężary itp. Wydaje się to proste , ale tylko dla tych co nigdy nie próbowali zerwać z nałogiem palenia albo starali się zrzucić drobne 5 kilo wagi. Więc potrzeba czegoś więcej niż wiedzy- może entuzjazmu? Motywacji? Pasja nauczających pomoże nam . I wtedy zostaniemy dobrymi uczniami w szkole choroby - z szansą na wyleczenie, podobnie jak w szkole życia - nadzieją na przetrwanie.
Na marginesie dodam, że niedługo zapewne dowiemy się na kolejnej lekcji o zgubnym wpływie zaniechania lub fałszywego leczenia, o pozornych metodach rozpoznawania chorób i innych obszarach znachorstwa. Obyśmy tylko nie stracili wiary w naukę - bo w niej nadzieja na wszystko.